Jugurta, act 2
Іван Франко
1 | 2 | 3 | 4
Scena I
W mieście Tyrmidzie mieszkanie Jugurty,
Jugurta
Więc przecież wreszcie wkrótce stanę już
U kresu, u upragnionego celu
Pomimo wszelkich przeszkód losu! O,
Dziękuję wam, wy ciemne władze, że
W me ręce oddajecie wroga mego!
Ha, Hiempsalu, czyżeś się spodziewał
W tej chwili, kiedyś tak zuchwale wyrzekł:
„Na mocy twego wniosku unieważnić
Potrzeba twe w rządzeniu uczestnictwo",
Że wkrótce wpadniesz niespodzianie w ten
Sam dół, co starasz się pode mną wyryć?
O głupcze, głupcze, myślisz, że Jugurta
Nie widzi dobrze skrytych twoich planów?
Ty myślisz, że rozmowa z Klastabalem,
Że też rozprawa ta na zgromadzeniu
Bezkarnie ujdzie? O, mylisz się bardzo, –
Za wszystko wkrótce krwią mi swą zapłacisz,
Za wszystkie ubliżenia i zasadzki głową
Nałożysz! Jużeś w mojej klatce był,
Jak tylkoś wjechał do Tyrmidy! Tak,
Jak tygrys srogi wyjąc bieży lasem,
Ścigając płochliwego, zmęczonego
Jelenia: już więc mniema, że go ma
W pazurach, że strudzony już ustaje,
Gdy wtem ukryte sieci się zwierają,
A on w tej chwili, kiedy mu nadzieja
Błysnęła, że już złapie zdobycz, staje
Sam niewolnikiem nieubłaganego losu;
Tak ty wjeżdżając dumnie do Tyrmidy
I spodziewając się, że stąd wyjedziesz
Z tryumfem i skarbami obciążony,
W tej chwili wpadłeś już w sieć nastawioną
I z niej niełatwo też się wydobędziesz!
O, i przysięgam ci, że nie wyjedziesz
Już nigdy z tego szczęśliwego miasta!
To szczęście, że tu jeszcze nie ma Adherbala,
Bo może mógłby przez przytomność swoją
Wywołać bunt przeciwko mnie w narodzie;
Więc trza tymczasem przed jego przybyciem
Pospiesznie skończyć dzieło i, o ile
To można będzie, naród uspokoić.
Dzisiejszy wieczór zdaje się, że będzie
Do tego najodpowiedniejszy; razem
Trza zabrać wszystkie skarby w swoje ręce
I nie dać ich rozdzielić, – bo te skarby
Jedyną mą nadzieją. Nimi wszystko
W potrzebie zrobię: w Rzymie przyjaźń znajdę
I przebaczenie winy, a w przeciwnym
Wypadku wojsko!.. Któż to jest?
Ralwa wchodzi.
Wszak Ralwa!
Ha, cóż tam słychać, Ralwo?
Ralwa
Wszystko idzie
Jak najpomyślniej, a coś mi rozkazał,
To wykonałem wszystko, co do joty!
Jugurta
O Ralwo mój, gdy stanę u wielkiego celu,
Gdy całym numidyjskim państwem sam zawładnę,
Bądź pewnym wtenczas mojej przychylności!
Od dzisiaj rządź w mym domu wszystkim, cały
Majątek mój na twoją głowę zdaję!
Ralwa
Mój panie, czyżem godzien twojej łaski,
Że tylko moje pełnię obowiązki?
Jugurta
Ja właśnie więcej nie żądam od ciebie!
A teraz powiedz mi, czyli Hiempsal
W twym domu mieszka, jakiem ci to był
Polecił zrobić?
Ralwa
Tak jest. Ale sprawę
Ważniejszą mam ci odkryć, panie mój:
Hiempsal, wszedłszy już do domu mego,
Zająwszy tam mieszkanie, nie poznając
Mnie i zawiódłszy mię do swej komnaty,
Co jest w najodleglejszej części domu,
Rozpoczął wypytywać mię, z kim trzymam
I ja, i moi współobywatele,
Czy z tobą, panie, czyli z nim? Ja podstęp
W tym jakiś przewidując, odpowiadam,
Że ja i wszyscy Tyrmidanie za nim
Jedynie i za bratem jego też
Iść chcemy, że nas bardzo to zdziwiło
l oburzyło, że nieboszczyk ojciec
Przez swą wspaniałomyślność zbytnią ciebie
Do uczestnictwa w rządzeniu przypuścił.
To bardzo zdało mu się być po myśłi,
Gdyż wnet łaskawie i przymilająco
Rozpoczął znowu mię się wypytywać,
Czy ty już, panie, przybył do Tyrmidy,
Czy wiem, gdzie mieszkasz, i tysiące innych
Drobnostek, tak że się niemało dziwię,
Po co też wiedzieć to Hiempsalowi,
Zwłaszcza, że mógłby o tym się dowiedzieć
Od ciebie w zgromadzeniu, które jutro,
Jakiem to wiedział, ma się odbyć, żeby
Podzielić skarby państwa na trzy części.
Wtem naraz on poważną przybrał minę.
I mówi do mnie podniesionym głosem:
„Jeżeli jesteś mnie przychylnym lub
Jeżeli kochasz tylko swą ojczyznę,
To przyrzecz mi, że to, co ci rozkażę
Jako twój władca, jako syn Micypsy,
Wypełnisz nie pytając o przyczynę!
Lub jeśli sam nie będziesz czuł do tego
Odwagi І stałości albo siły,.
To wybierz sobie wnet z pomiędzy swych
Równomyślących współobywateli
Ze sześciu silnych, aby dzisiaj w wieczór
Stawili się tu u mnie. Jeśli zaś,
Ty sam podejmiesz się wykonać to,
To bez ogródki ci powiem, że Jugurta
Tej nocy jeszcze musi zginąć. Przyczyn
Nie pytaj, ja za wszystko jestem sam
Odpowiedzialny, – a więc powiedz słowo!"
0 panie, przedstaw sobie, jak ogromne
Zdziwienie, oburzenie i gniew dziki
Naprzemian sercem mym miotały, gdym
Usłyszał słowa te! Lecz on, ten podły
1 niegodziwy zdrajca zaczął zaraz
Słowami łaskawymi mię wywodzić
Z tych uczuć piekielnego zamieszania
I w końcu ulegając jego prośbom,
Przez które oczywiście groźby srogie
Się przebijały, musiałem mu przyrzec,
Że dzisiaj jeszcze to bezecne jego
Zlecenie też wykonam!
Jugurta
(blednąc to czerwieniejąc przez cały ciąg opowiadania)
Ha, to uczyń
To bez odwłoki i nie rań mi serca
Piekielną twą powieścią! Prędko spraw,
Co ci poruczył pan twój nowy; mieczem
Raz tylko jesteś w stanie śmierć mi zadać,
Lecz słowem, Ralwo nieszczęśliwy, wiesz li,
Jak ty głęboko ranisz moje serce?
O, czyż na taką z twej strony nagrodę
Zasłużyłem? Musiał żeś więc koniecznie
Przeszywać? wprzód mi serce słowem swoim,
A potem mieczem? Prędko więc mą mękę
Skończ jednym cięciem twego miecza i
Żyj długo i szczęśliwie z nowym panem!
(Odsłania pierś swoją)
Ralwa
(pada mu do nóg)
Mój panie, przebóg, tego nigdy w myśli
Nie miałem przez tak podle łaski
U podłych panów się dorabiać,
0 panie, czyż nie ufasz więcej słudze twemu,
Czyż myślisz, że on po to- owe niecne
Zamiary wroga twego ci odkrywa,
Ażeby zranić serce twoje? Panie,
Czyż dałem ci w swym życiu kiedy powód
Do podejrzenia?
Jugurta
(ciągle udając oburzenie)
Jeden ten przypadek
Wystarcza!
Ralwa
O, ty jasne słońce, Febie
Ognisty i wszystko widzący, wszyscy
Bogowie nieśmiertelni, którzy serca
1 myśli ludzkie wżdy widzicie, wy też
0 mojej niewinności wiecie! Panie mój,
O, przebacz, przebacz słudze twemu, jeśli
Pomimo woli swojej zranił serce
Twe! Od dziś całym mym staraniem będzie,
Ile w mych siłach, to ci wynagrodzić
1 zemścić się na wrogu twoim!
Jugurta
Powstań,
Mój Ralwo, słowa twoje wyganiają
Gniew, podejrzenie wszelkie z mojej duszy,
I znów ci miejsce w mym sercu jednają!
Nie wątpię ja o twej wierności!
(Sam do siebie.)
На,
Więc, już do tego doszło, że Hiempsal
Na moje życie czyha skrytobójczo!
O, dzięki ci, mój dobry losie, że
Mi w porę o tym wieść przynosisz! Będę
Też wiedział, jak zniweczyć jego plany!
(Do Ralwy.)
Ha, Ralwo, więc powiadasz, że Hiempsal
Na moje życie spisek knuje? Radźże teraz,
Ażeby jego plan zniweczyć i na zawsze
Od jego się zasadzek zabezpieczyć!
Ralwa
Mój panie, dla mnie zostaw te starania,
Mój plan już ułożony, – dzisiaj jeszcze
Wykonać go potrafię, a już wtenczas
Hiempsal pewnie w drodze stać nie będzie!
(Uśmiecha się znacząco.)
A teraz spieszę, by czym prędzej dzieła
Dokonać swego, a zobaczysz, panie,
Że będziesz z Ralwy już zadowolony!
(Wychodzi.)
Jugurta
0 losie mój szczęśliwy, jakże ty
Mi niespodzianie, od niechcenia prawie
Tak wielkie szczęście wkładasz w ręce! Dobry
Mój Ralwo, jakże plan twój tajemniczy
Jest jasny i widoczny memu sercu,
1 jak zgadza się z mą chęcią! Wprawdzie
I ja nad samą już przepaścią stałem,
Co chwila mogąc runąć w nią, lecz dziwnym
Zrządzeniem losu wyjdę cało z tego
Niebezpieczeństwa, a mój wróg zacięty
Sam wpadnie w przepaść, którą dla mnie przygotował!
A tak więc, bracie mój poczciwy, żegnaj
Się z światem, i ze swymi ogromnymi
Planami, i ze wszystką swą nadzieja,
Bo twoje plany parą się rozwieją,
I niby mara znikną twe nadzieje
Dziś, jednej nocy, nim się rozednieje!
(Odchodzi.)
Scena II
Mieszkanie Hiempsala. Noc.
Hiempsal
Więc blisko już ta chwila upragniona,
Ta chwila, w której ma Jugurta paść!
Przygotowano wszystko już w cichości,
Głęboko w moje sieci wilk wplątany.
O, teraz niech Jugurta sobie knuje
Jakie chce plany – niezadługo juz
I życiu jego i tym jego planom
Położy kres żelazo niezbłagane!
Lecz czemu już Adherbal nie przybywa?
Ja pragnę, jak najprędzej go zobaczyć,
Pocieszyć się, poradzić…
W moim sercu
Niepokój jakiś, trwoga pierś mi ściska,
Złowrogie sny od kilku nocy już
Me łoże trapią; mary jakieś straszne,
Zwiastuny śmierci sen mi przerywają,
A serce, bardzo w te przeczucia dziwne
Brzemienne, chce swój smutek wylać rychło
Na łono brata!..
Co to znaczy?..
Tak jakoś lęk mię zbiera, zda mi się,
Że tu za każdym krokiem muszę się
Obawiać zdrady! Ha, mróz po mnie idzie!..
I dziwna, choć u celu mego blisko,
Choć tejże nocy może tu zobaczę
Jugurty głowę, jednak serce bije
Gwałtownie w piersi, drżę na całym ciele
I zda mi się, że w każdym kącie widzę
Poczwary straszne… oh, wskazówki śmierci!..
(Chwyta puginał.)
Ha, chodź że ty tu, wierny towarzyszu,
Przy tobie jakoś się bezpieczniej chodzi!
(Chowa go w zanadrze, po chwili nieco uspokojony.)
0 nędzne panowanie! Nędzna to
I nieszczęśliwa ta potęga ziemska!
Choć władca i najlepszy, jednak zawsze,
Za każdym krokiem musi się obawiać
Podstępów, zdrady i zasadzek!..
(Pauza. Przysłuchuje się. Niespokojny zbliża się do drzwi.)
Ha,
Co to za łomot, co za hałas słychać
W budynku całym? Czy piekielne duchy
Ucztują?.. Jęki zda się słyszę straszne
Umierających, łomot drzwi i krzyk
I broni szczęk!..
O, co to jest? Me nogi zaczynają
Pode mną drżeć!..
O, w piersi oddech mi zapiera trwoga!
Ha, to mordercę!
Ralwa
(wpada zakrwawiony z żołnierzami z gołymi szablami)
Ha, tu on jest! O, mamy tego ptaszka,
I już nam pewno stąd nie ujdzie! Zdrajco,
Pożegnaj się ze światem, bo za chwilę
Twój duch nikczemny w Acheroncie będzie!
Hiempsal
(w pomieszaniu)
Ha, ha, ha, ha!
Ralwa
Jugurtę mi kazałeś,
Nędzniku, zabić, a Jugurta pan mój,
Jugurta wie już o tym i Jugurta
Posyła mię tu z tobą zrobić to,
Co ty z nim chciałeś zrobić!
Hiempsal
(powoli przychodząc do siebie)
Ha, Jugurta!
Ralwa
Jugurta, tak, Jugurta! Tym imieniem
Jak gromem duszę twą przeszyję wprzód,
A potem serce twe nikczemne tym żelazem I
Hiempsal
Ha, zdrajco, takież prawo gościnności
Zabijać zdradą gościa swego?
Ralwa
Głupcze,
Tyś na to tylko wszedł do mego domu,
Ażeby nigdy zeń nie wyjść!
Hiempsal
(na boku)
O
Bogowie, więc mi dajcie siły do obrony!
(Dobywa potajemnie puginał.)
Ralwa
(przyskakuje do niego)
Ha, nie czekajmy, towarzysze!
(Zadaje mu cios szablą.)
Masz!
Hiempsal
(zrywa się)
O nieśmiertelni, czemużeście mi
Nie użyczyli puginałem tym
Nasycić pierś Jugurty tak, jak tego
Niecnego skrytobójcy!
(Przebija Ralwę.)
Ralwa
(padając)
Żołnierze, czegóż wy stoicie? Tchórze!
O, rwijcie go zębami, rozrywajcie
Tygrysa tego. Prędzej, prędzej!.. On
Śmierć czuje zbliżającą się i ku mnie,
Puginał serce moje musiał przeszyć!..
Żołnierze
(wpadają na Hiempsala)
Więc giń, przeklęty!
Ralwa
(konając)
Tak! Hu, mróz już ścina
Mą krew!..
(Umiera.)
Żołnierze
(ucinają głowę Hiempsalowi)
Ha, tak, i dzieło już skończone!
Jeden z żołnierzy
Więcej
Zrobiono, niż potrzeba było. Ralwa
Zakończył także!
Inny
Ha, to wszystko jedno!
Niech tutaj sobie leży w swoim domu,
A my z tą głową prędko do Jugurty!
(Odchodzą.)
Scena III
Plac publiczny w Tyrmidzie. Tłumy ludu przechodzą.
Pierwszy z ludu
O bracia, straszne to zaprawdę czasy,
Kiedy już i tak bliscy krewni i z takiego
Wielkiego rodu wzajem się mordują!
Drugi
Ja nie wiem, po co im się też mordować?
Czy im brakuje czego, czy dolega
Im co, czy cięży jakie brzemię na nich
Tak, jako na nas, żeby mieli uczuć
Ten ciężar i żeby się mieli kusić
Z swych ramion zrzucić jego przez to, że
Zabiją tego, co go na nich wkłada?
To prędzej bym przypuścił, ale to,
Że oni, tak w spokoju i w dostatkach
Dni swoje pędzą, cieszą się, hulają,
Podczas gdy biedny lud na nich pracuje,
To mi się w głowie pomieścić nie może,
Dla jakich przyczyn mają się mordować!
Trzeci
Aj, głupcze, głupcze, czy ty myślisz, że ten,
Co chodzi w złocie, srebrze i purpurze,
Co się drogimi karmi potrawami,
Szczęśliwy jest?
O, wierz mi bracie, byłem ja już także
W pałacach tych i przekonałem się,
Że zwykle szczęście z marmurowych tych
I złotem obijanych komnat się wynosi,
Że prędzej go napotkasz, jeśli można
Napotkać gdzie prawdziwe szczęście, mówię,
Że prędzej go napotkasz w niskich, biednych,
Pochyłych chatach wiejskich!
Drugi
Dziwna
To rzecz, co ty powiadasz! Teraz powiedz,
Za co Jugurta kazał zamordować Hiempsala?
Trzeci
Ha, tego ci nie powiem, bo w ogólnym
Przestrachu, zamieszaniu zapomniałem
Dowiedzieć się i o przyczynę tego
Strasznego i wielkiego czynu!
Pierwszy
Toż
I ja, więc chodźmy tam, gdzie wielki ścisk,
A może tam pewnego coś usłyszym!
Odchodzą. Hurmy mieszczan przechodzą mimo,
Pierwszy z nich
O biedny Hiempsalu! O nieszczęsny
Narodzie numidyjski, utraciłeś
W tym kwiecie niedojrzałym, bezbożnymi
Rękami skrytobójcy dziś zerwanym,
Nadzieję cała, swą podporę, wkrótce
Niedola i upadek cię przygniotą!
Drugi
Czyś ty oszalał, czy ci co takiego?
Czy jaki demon zmysły ci pomieszał,
Że coś takiego pleciesz, co ni przyszyć
Ani przyłatać nigdzie? Ten Hiempsal,
Szaleniec taki, jak i ty, w najwyższym
Stopniu zepsuty, samowolny, prędki,
Porywczy jako brzytwa byłby pewnie
Nasz naród prędko do upadku przywiódł!
A więc dziękujmy bogom nieśmiertelnym,
Że uchronili nas od rządów szalonego!
Trzeci
0 Zewsie wieczny, ty, ognisty Febie,
Co pędzisz konie swe po niezmierzonym niebie,
1 wy, bogowie wszyscy, nie słuchajcie
Bluźnierstwa tego tu półgłówka! Wy
Widzicie dobrze z wysokości, kto
Ma słuszność, komu krzywdę wyrządzono,
A więc wspierajcie zacny ród królewski,
Który do szczętu zawziął się wytępić
Niecny Jugurta, i w najkrótszym czasie
Zemścicie srogo tę królewską krew,
Co pod nożami skrytobójców wypłynęła!
Drugi
O głupcy, głupcy!.. To i ty należysz
Do tego rzędu, dobry mój sąsiedzie?
Myślałem przecie, że w twej mózgownicy
Choć na naparstek znajdzie się rozumu,
Ażeby poznać, że tu nie Jugurta
Ale Hiempsal głupi sam zawinił,
Bo, jak wieść niesie, sam się pierwej starał
Jugurtę zabić, a więc naturalnie,
Że się Jugurta musiał przed nim bronić!
Pierwszy
Dlaczegóż, o bogowie, planu tego
Tak zbawiennego dla ojczyzny, ście mu
Nie dali wcześniej dokonać? Dlaczego
Nie przeszył serca tego krwiożerczego
Tygrysa miecz dwusieczny prędzej, niż
Miał przeszyć młode Hiempsala serce!
Drugi
Przeklęty nikczemniku, tobie także
Najprędzej by się zdała ta żelazna
Błyszcząca, obosieczna też pijawka,
Ażeby z serca krew ci złą wyssała,
A dobrej nazad wlać tam zapomniała!
Trzeci
Bezczelny tchórzu, broń się za obelgę
Micypsy rodu! Broń się, alboć szablą
Łeb ten szalony wnet rozpłatam!
Drugi
Ha,
Powoli, mój sąsiedzie!
Biją się i gubią się powoli w tłumie. Tłumy ludu napływają coraz więcej z krzykiem i szumem i zapełniają powoli całą scenę tak, zew środku tylko zostaje wolne miejsce, – Adherbal występuje naprzód.
Adherbal
0 dniu nieszczęsny, ciężki, smutku pełny,
I na coż ty mi dziś tak jasno zeszedł?
Czy na to, aby serce moje jeszcze bardziej
Zakrwawione tą sprzecznością nieskończoną
Wspaniałej tej natury z sercem ludzkim?
O, ty, naturo święta, nie posiadasz
Tych strasznych zbrodni w sobie, jakie serce
Człowieka kryje w swojej głębi! Bracie,
O bracie mój!
Gdzież ty się podział, gdzie twa dusza uszła,
Co wczoraj jeszcze była tego świata
Ozdobą? O mieszczanie, gdziescie go podzieli,
Bo wczoraj jeszcze żył on między wami!
O Numidowie, brata mego mi
Oddajcie!
Jugurta nadchodzi i staje po przeciwnej stronie sceny.
Ha, i ty tu przyszedł, wilku,
I ty tu przyszedł, kacie mego brata,
Ażeby się nacieszyć moim bólem?
Przekleństwo, o przekleństwo na twą głowę
I piekło na twą duszę, o morderco!
Jugurta
Stój, nie krzycz, a posłuchaj, ja krótkimi
Słowami zdam ci sprawę z mego czynu!
Hiempsal, brat twój, ciągle knując plany,
Ażeby mię obalić z tego tronu,
Na który mię posadził ojciec twój,
Ułożył spisek, czyli raczej Ralwę,
Liktora mego, chytrymi słowami
Podmówił, aby w nocy, w moim domu
Mię napadł bezbronnego i pozbawił życia.
Lecz Ralwa, więcej ceniąc wierność panu
Swojemu, jak namowę mego wroga,
Odkrył przede mną wszystko obiecując,
Że sam się pomści tej zniewagi mojej.
I że na zawsze mię z niebezpieczeństwa
Wybawi. Przewidując zamiar jego,
Starałem się słowami rozważnymi
Powściągnąć jego zapał, lub szał raczej,
Lecz nie słysząc i nie dając sobie
Niczego mówić, wybiegł prędko z domu.
I więcej juzem go nie widział.
Aż wtem żołnierze najęci przez niego
Wśród nocy do mnie wchodzą powiadając,
Że już Hiempsal zginął i że Ralwa
Nie żyje też zabity z jego ręki.
Zdziwiło bardzo mię i przestraszyło
Opowiadanie to i smutek duszę moją
Nie mniej ogarnia, niżli twoją, bracie!
Niektórzy z ludu
Do piekła z tobą, podły oszukańcze,
Co zbrodnie swą tak chytrze pokryć chcesz!
(Do Adherbala.)
O panie nasz, o, nie wierz jego słowom.
Bo on cię zwodzi, abyś się przeprosił
Z nim, ale wkrótce ciebie też zabije!
(Przechodzą na stronę Adherbala.)
Inni
Niech żyje nasz Jugurta, on bez winy!
My za nim idziem tam, gdzie on!
Tamci
Do piekła!
Jugurta
Do chwały, sławy i do dobrobytu!
Stronnicy Jugurty
Do chwały, sławy i do dobrobytu
Po trupach waszych idziem! Ustępujcie!
Rzucają się jedni na drugich, bójka wre zacięta, krzyk
i wrzawa, pył i kurz podnosi się i zakrywa całą scenę.
Scena IV
Obóz Adherbala przed miastem Tyrmidą, we środku namiot otwarty. Adherbal i Kralnon w zupełnym uzbrojeniu.
Adherbal
A więc Jugurta stroi się do bitwy?
Kralnon
Tak jest, mój panie, i już szyki jego
Są ustawione w linii za miastem,
Czekając na znak dany, by wpaść na nas.
Adherbal
Więc trza czym prędzej wyprowadzać wojsko
Z taboru i szykować, żeby wróg
Nie zastał nas nieprzygotowanymi.
Kralnon
Już też stosowne wydałem rozkazy.
Adherbal
Kralnonie, idi zawołaj mi czym prędzej
Filariusa, starca, bo obydwu
Was chcę w poselstwie wyprawić do Rzymu,
Abyście tam tę okropną Jugurty zbrodnię
Rzymianom oznajmili i prosili
Pomocy u nich.
Kralnon
Panie mój, ja myślę,
Że wprzód się trza postarać, by Jugurtę
Zwyciężać i bodaj za ten czas zrobić
Dla siebie nieszkodliwym, a potem
Wyprawiać posłów do wielkiego Rzymu,
By za pomocą Rzymian go zupełnie
Zniweczyć i potęgę jego złamać,
Choć wprawdzie siły nasze co do liczby
Są większe, ale po Jugurty stronie
Dzielniejsi Numidowie się gromadzą,
A przeto boję się, by każda chwila
Nam nie przyniosła wielkiej jakiej straty.
Adherbal
To dobrze, ale teraz idź, Kralnonie
I znaleź Filarego mi w obozie,
Z nim o poselstwie prędzej ja pomówię.
Kralnon
Ha, słucham, choć niechętnie, bo coś bardzo
Nieszczęsny koniec bitwy przewidują!
(Odchodzi.)
Adherbal
(pó chwili milczenia)
Więc wojska wyruszyły, słychać trąby granie,
Szczęk zbroi, rżenie koni!.. O bogowie wielcy,
Jak w mojej piersi serce bije się gwałtownie,
Jak niespokojnie wyczekuję gońca z bitwy!
Ha, otóż goniec bieży! Co tam słychać w polu?
Goniec
Wszelkiego szczęścia i też pomyślności życzę
Mojemu panu! Bitwa idzie dość pomyślnie,
A nasi silnie stoją niby mur cyklopski!
(Odchodzi.)
Adherbal
Ha, dzięki wam, bogowie nieśmiertelni!
Oby do końca tak!.. Oh, jakież straszne wrzaski,
O, jakie jęki słychać tam umierających!
Ha, zda mi się, że słyszę szmer płynącej krwi
Z tysiąca ran walecznych wojownikowi Ha,
Otóż i drugi goniec? Cóż tam słychać, mów!
Goniec
Jak najpomyślniej idzie wszystko, panie,
Jugurta aż po mury miasta musiał placu
Ustąpić i jeszcze chwila, a zwycięstwo nasze!
(Odchodzi.)
Adherbal
Zwycięstwo! Oh, to słowo, jakże ono słodkie!
Zwycięstwo! O, aż serce żywiej bije w piersi,
A szczęście choć niestałe, jednak naprzód już
Upaja duszę! Teraz ja dopiero mogę
Choć w części pojąć rozkosz wielkich wojowników,
Co na pobojowiskach śród tysiąca śmierci,
I ran i trupów, gdzie im krwi potoki myły
Po kostki nogi, zwykli wojownikom swym
Zastawiać uczty i biesiady! Oh, ażeby
I ja dziś mógł doczekać się zwycięstwa nad
Jugurtą, to dopiero mogłoby po części
Uśmierzyć ciężki ból po stracie Hiempsala!
Ha, dajcie mi, o nieśmiertelni, dożyć tej
Wspaniałej chwili, w której w uszach moich głos
Z tysiącznych piersi odbijając się: Zwycięstwo –
Pod niebo wzniesie! O, to teraz, proszę was!
Lecz cóż znowu? Goniec nowy bieży
Z widocznym przerażeniem i przestracnem jawnym
Na twarzy!
Goniec
Panie, chwila bardzo niebezpieczna,
Bo znacznie wielka liczba żołnierzy Jugurty
Wypadła na nas prawie w chwili, gdy zwycięstwo
Na naszą stronę się chyliło. Panie, piorun
Nie tak przeraża niespodziewających się
Wędrowców, jak przeraził naszych, do takiego
Napadu nie przygotowanych, oddział ten,
Co w tejże chwili z strasznym, natarczywym, dzikim
Impetem na nas wpadł i już szeregi nasze
Poniekąd mieszać się zaczęły I
Adherbal
Idź natychmiast
Kralnona szukaj między namiotami gdzieś!
Niech jak najprędzej uda się na niebezpieczne
I zagrążone miejsca, niech porządek tam ustala!
Goniec odchodzi.
0 zmienny losie ludzki, o niestałe szczęście!
W tej chwili, kiedym sądził, że już mocno stoję
Na szczycie, koło swe obracasz, o Fortuno.
I ja w przepaści leżę już bezdennej!.. Cóż to,
Czy nowy goniec spieszy, aby mojej odrobinę
Nadziei jako lekki puszek rozwiać z wiatrem?
Goniec
(przybiega)
0 królu mój i panie, nieszczęśliwie
Skończyła się ta bitwa dla nas!
Adherbal
Mów
I nie męcz mię zwlekaniem twojej wieści!
Goniec
Jugurta zdradą z boku nas podszedłszy
I wielu z naszych z pobliskiego jaru
Pobiwszy, szturm przypuścił swoim wojskiem
Na nasze roty i po krótkim, ale
Mężnym oporze złamał je. Twe wojsko,
Straciwszy wielu ze swych naczelników,
Straciło całkiem ducha i odwagę
Do dalszej bitwy i już bez oporu
Zaczyna pierzchać! Toć powiedzieć miałem!
(Odchodzi)
Adherbal
0 nieszczęśliwy dniu, nieszczęsny losie
Mój! Teraz tylko śmierć mi pozostaje!
Tłumy żołnierzy uciekających w nieładzie
Uciekaj, panie nasz i królu, o,
Uciekaj, ratuj życie swoje! Już
Jugurta bez oporu prawie wały
I rowy zajął! (Chcą uciekać dalej.)
Filarius i Kralnon
(zastępując im drogę z gołymi mieczami)
Ha, stójcie, stójcie, tchórze! Czyż myślicie,
Że Jowisz z piorunami za plecyma
Was ściga? Nie, Jugurta to, ten sam,
Co zabił brata królewskiego, co
I was też wszystkich pozabijać gotów,
Jeżeli rąk mu nie poucinacie!
Kralnon
Zajęcze serca, chcecież więc koniecznie,
Ażebym własną szablę potrzebował
Posoką waszą broczyć?
Filarius
Czyliż chcecie,
Ażebym was, jak żaby pozabijał
Na dzidę i Jugurcie sprzedał na wieczerzę?
Tłum uciekających
(porywając ich z sobą)
Ha, uciekajcie, uciekajcie, już
Jugurty obóz nasz zajmuje, nie ma
Ratunku dla nas, uciekajmy więc!
Kralnon
(opiera się)
O psy przeklęte, o, nie będzie dla was
Ratunku, miecz mój wnet wam to pokaże!
Tłum porywa go z sobą.
Filarius
(do Adherbala)
Mój królu, uciekajmy, nim Jugurta
Napotka nas na miejscu!
Adherbal
Przyjacielu,
O, zostawże mię tutaj, niechaj razem
Ze szczęściem moim zginę!
Filarius
Królu mój,
On ciebie dziś zwyciężył, jutro jego ty,
Wszak taki los jest wojny! Chodźmy stąd!
(Chce go uprowadzić z sobą, on wyrywa się od niego.)
Zasłona spada.
Примітки
Подається за виданням: Франко І.Я. Зібрання творів у 50-и томах. – К.: Наукова думка, 1979 р., т. 23, с. 179 – 198.